czwartek, 11 sierpnia 2016

Mobilny Jamniczek Playskool

 Kochania jakiś czas temu wraz z synkiem dostaliśmy do przetestowania bardzo fajną zabawkę edukacyjną Playskool -Mobilny Jamniczek.Muszę powiedzieć,że nie wiedziałam czego spodziewać się po tej zabawce ponieważ zabawka nie jest zasilana na baterie, brak jej efektów świetlnych i dźwiękowych więc myślałam ,że mój rozbrykany dwulatek raczej się nią nie zainteresuje( zabawka jest przeznaczona dla dzieci od 9 do 36 miesiecy), a jednak zaraz po otwarciu pudełka ten sympatyczny piesek oczarował Julka, który z wielkim entuzjazmem zabrał się do zabawy i zgłębiania tajników zabawki.Wyskakujące suwaczki z sympatycznymi zwierzątkami wywoływały u synka salwy śmiechu, a pokretełko z cyferkami nie tylko ćwiczyło paluszki , ale również pozwalało zapoznać malucha z cyferkami.Wiec jak widać Julkowi się spodobał Mobilny Jamniczek.
 A jak zabawka wypada w oczach rodzica? Hmm.Muszę przyznać ,że mimo jej prostoty zabawka przypadła mi do gustu i mimo małych rozmiarów ma naprawdę wiele zalet. Po pierwsze, co dla mnie jako rodzica jest bardzo ważne , to bezpieczeństwo, a ta zabawka jest w 100% bezpieczna zarówno dla dziecka 9 miesięcznego jak i dla starszego łobuziaka.Wykonana jest bardzo precyzyjnie, Brak w niej ostrych krawędzi czy małych elementów mogących spowodować zadławienie.Druga ważna rzecz to jej wartość edukacyjna i tu znowu muszę pochwalić tego sympatycznego pieska, bo choć zabawka nie wydaje żadnych dźwięków czy efektów świetlnych, to suwaczki, guziczki i pokrętło ćwiczą zdolności motoryczne malca, to używając funkcji zabawki dziecko ćwiczy rozumienie przyczynowo-skutkowe, które jest bardzo istotne w życiu małego człowieka, a brak dźwięków i światełek  dodatkowo pobudza wyobraźnię dziecka. Bardzo ważna dla mnie jest również estetyka zabawki, bo co nam po zabawce która od pierwszego spojrzenia zniechęca do zabawy.Jednak i tu Jamniczek musi zebrać pochwałę ponieważ już sama postać uśmiechniętego
pieska budzi przyjemne odczucia i zachęca do zabawy.Kolory również odgrywają dużą rolę nie jest przesadzona, a wręcz subtelna i ciekawa.No i na koniec mobilność, bo w końcu jak sama nazwa wskazuje jest, to mobilny Jamniczek , a o co dokładnie chodzi z tą mobilnością?A no oto ,że zabawkę możemy zabrać wszędzie gdzie tylko mamy ochotę.Zabawka z tyłu ma zamocowane dwa paski zapinane na rzep dzięki czemu możemy przypiąć ją do pałąka wózka czy fotelika.I tu plus za te paski , anie jakieś sztywne zapięcie, bo dzięki temu zabawkę można zamocować na każdej wielkości pałąka.
 Więc jak kochani widzicie, zabawka ta jest naprawdę godna uwagi i idealnie sprawdzi się jako prezent dla każdego małego odkrywcy.Jamniczka można kupić w sieci sklepów Smyk http://www.smyk.com/playskool-mobilny-jamniczek-zabawka-edukacyjna. Cena waha się od 35,99 do 65,99.

wtorek, 2 sierpnia 2016

Dmuchana wanienka BESTWAY Baby Steps123

 Lato to czas urlopów i wakacyjnych wyjazdów.Nie jednokrotnie wyjeżdżając z malcem na urlop zastanawiamy się jak po całodziennych szaleństwach wykąpać maluszka.Targanie ze sobą wanienki jest niezbyt poręczne, a nie wszystkie dzieci lubią kąpiele pod prysznicem dla tego na rynku pojawiło się wiele wanienek dmuchanych, które łatwo zapakować i zabrać w podróż.Są one również alternatywą do bardzo malutkich mieszkań.Wystarczy nadmuchać i gotowe.I właśnie chciałabym wam opowiedzieć o jednej z takich wanienek, którą miałam okazję używać podczas urlopu.Chodzi o wanienkę dmuchaną marki Bestway. Na początek przybliżę sam produkt wanienka wykonana jest z  wykonana z materiału winylowego o grubości 0,25mm, czyli tego samego materiału co np. kółka do pływania, motylki itd.Posiada 3 zawory do nadmuchiwania(jeden w oparciu, w spodzie i w bokach).Wysokość wanienki mierzona przy oparciu to 33cm, długość 79cm oraz szerokość 51cm. Wanienka przeznaczona jest głównie dla niemowląt do 1 roku życia( mój mały tester miał 2latka).Producent nas zapewnia ,że dzięki specjalnie wyprofilowanemu oparciu i dmuchanej podłodze

zapewni maksymalny komfort użytkowania.Cena produktu jest różna i waha się od 20-40zł. A jakie są nasze wrażenia? Wanienkę kupiliśmy ponieważ nasz smyk nie cierpi kąpieli pod prysznicem.Sama w sobie wanienka jest bardzo łatwa w użytkowaniu.Szybko się nadmuchuje(wystarczą płuca)Same zawory są głęboko osadzone dzięki czemu nie ma możliwości przypadkowego otwarcia.Po za tym wanienka jest stosunkowo duża i pojemna( dwu latek siedzi w niej wygodnie).Wanienka na opakowaniu jak i na stronach oferujących produkt ma ładnie wyprofilowane i ustawione w pionie oparcie, jednak niestety to tylko ładne fotki.W rzeczywistości oparcie jest zbyt mocno wygięte do tyłu, co powoduje ,że wanienka traci swój kształt i woda się wylewa chyba ,że podeprzemy tył o coś twardego, boki wanienki super, po nadmuchaniu sztywne i ładnie się trzymają  fason(nawet bardzo żywe dziecko boczkami nie powylewa wody)Nadmuchiwany spód producent zapewnia nas ,że jest komfortowy dla dziecka, ale czy bezpieczny?Spód może i jest komfortowy, bo maluch ma miękko w pupę, jednak dziecko siedzi na nim niepewnie i chybotliwie.(nawet pewnie siedzący dwulatek miał problem z utrzymaniem równowagi )Żebrowania na spodzie mające chronić przed poślizgiem są po prostu do niczego.Maluch jeździ po nich pupą jak po zjeżdżalni.No i na koniec utrzymanie wanienka w czystości jest troszkę kłopotliwe.Brud i piasek wchodzą w szczeliny między podłożem a resztą wanienki, nawet wypompowanie powietrza nie ułatwia zadania.A więc jednym słowem sam patent bardzo przydatny i wydaje mi się,że idealnie sprawdzi się w kąpieli niemowląt, przy dzieciach siedzących już samodzielnie radziłabym zachować dużą dawkę ostrożności.Moja ocena w skali od 1-10 to zdecydowanie 3.za przydatność i poręczność.  




poniedziałek, 23 maja 2016

Stovit naturalnie owocowe, czyli przysmak owocowy

 Kochani niedawno miała okazję przetestowania nowości marki #Stovit producenta dżemów, konfitur itd.Teraz do tej rodziny dołączył produkt o nazwie ,,Naturalnie Owocowe,,nie jest to ani dżem ani nic z owocowych ,,smarowideł''Jest to uniwersalny, a przede wszystkim zabójczo pyszny mix owoców zatopionych w delikatnym żelu.Produkt ten dostępny jest aż w 5 smakach:---Brzoskwinia z marakują                                       -Cztery owoce                                                       -Truskawka                                                             -Wiśnie                                                                   -Owoce leśne                                                         wśród tych smaków z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.Po raz pierwszy mam do czynienia z produktem tego typu.Jednak jestem nim bardzo pozytywnie zaskoczona. Poczynając od składu, którego lista nie przypomina litanii, a nawet bym powiedziała ,że jest bardzo krótka, bo mamy na niej tylko 6 pozycji mianowicie;owoce,cukier,sok odtworzony z koncentratu , skrobia,kwas askorbinowy i sok z cytryny lub aceroli.A jak zapewnia producent w 100g produktu znajduje się ,aż 70% owoców i jestem skłonna w to uwierzyć ponieważ te owoce widać już na pierwszy rzut oka.Ilość cukru również jest stosunkowo niska ponieważ to tylko 26% co jak na produkty ''dżemowe'' jest bardzo malutko, a co za tym idzie jest więc to produkt niskokaloryczny w 100g znajduje się tylko 100kcl.Co mnie bardzo cieszy ponieważ zakochałam się w typ produkcie.A czego nie znajdziemy w tym słoiczku?Ano kochani nie znajdziemy w nim żadnych sztucznych aromatów, konserwantów , barwników no i najważniejsze syropu glukozowo-fruktozowego.                                                                                                      
A jakie wrażenia smakowe??? Może zacznę od samego poczatku. Biorąc pierwszy raz słoiczek do rak, pomyślałam o zwykły dżemik jakich pełno.A jednak nie.Spróbowałam łyżeczką i......wpadłam po uszy lub tak jak te owoce w słoiczki.Smak boski.Nie za słodki.Czuć każdy owoc otulony delikatnym żelem.No i owoce, owoce i jeszcze raz owoce.Nie jakieś zmielone lub zmiksowane coś, tylko duże realne kawałki, a nawet całe owoce jak w przypadku wiśni czy truskawki .Tak mi smakowało ,że na dzień dobry wrypałam pół słoiczka.W niczym nie przypomina to dżemu czy konfitur. Ale najlepsze jest to,że ten produkt jest rewelacyjny w przygotowywaniu różnego rodzaju sosów-nawet tych mięsnych, jako dodatek do naleśników, jogurtów, ryżu na mleku, ciast, lodów i deserów albo zwyczajnie jako mała słodka przekąska np.z tostami czy rurką ptysiową.Ogólnie produkt jak dla mnie REWELACYJNY ;-)i  godny spróbowania.Jedynym minusem jest to , że oblatałam już większość marketów i sklepów i nigdzie nie mogę go znaleźć;-( Polecam nie tylko ja ale również moja rodzinka.




czwartek, 28 kwietnia 2016

Head & Shoulders Mentol czyli orzeźwiające pożegnanie z łupieżem

 Od jakiegoś czasu zmagam się z łupieżem który pojawił się sama nie wiem skąd.Przetestowałam już chyba wszystkie dostępne środki i jakoś bez większego rezultatu.Szampony albo działały połowicznie, albo nie działały wcale.Niektóre powodowały piekielne swędzenie skóry głowy od którego można było dostać szału.Inne choć na krótko usuwały łupież to strasznie niszczyły włosy, które stawały się matowe i szorstkie.Powiem wam szczerze ,że biorąc się za testowanie Head&Shoulders Mentol nie spodziewałam się wielkich rezultatów, no bo co w końcu może zwykły szampon z drogerii.A jednak kochani jestem zadowolona z rezultatów.Po pierwszym myciu zauważyłam od razu zmniejszenie świądu skóry głowy, co już było wielkim plusem a dzięki zawartemu w szamponie mentolowi czułam cudowną świeżość przez cały dzień.Dodatkowo szampon fajnie pobudza podczas takiego porannego prysznica.A co ważne włosy po myciu nie były takie ,, tępe,,w rozczesywaniu.Po tygodniu regularnego stosowania łupież praktycznie znikł.Włosy stały zaczęły wyglądać na zdrowsze, a świąt skóry ustąpił całkowicie.Już nie martwię się czy moje ubranie obsypane jest łupieżem.Polecam ten szampon każdemu kto chcę pozbyć się łupieżu w 100%.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Werther’s Original Creamy Filling czyli nowa odsłona karmelków Wherters Orginal


Kto z nas nie pamięta śmietankowych karmelków Wherters Orginal marki Storck. Pyszne karmelki o śmietankowym smaku, ten śmietankowy smak był zawsze jedyny w swoim rodzaju.Teraz marka wprowadziła na rynek całkiem nową odsłonę tych jakże popularnych kiedyś cukierków.Więc co się w nich , aż tak zmieniło? To nadal ten sam niepowtarzalny śmietankowy smak, ale kryjący w swoim wnętrzu prawdziwa bombę, która gdy tylko pęknie twarda śmietankowa skorupka zalewa nas gęstą karmelową rozkoszą.Tak kochani. Właśnie  ta mała a jakże istotna zmiana sprawiła ,że zakochałam się w tych karmelkach na nowo.Połączenie twardej śmietankowej otoczki z gęstym słodkim karmelem tworzy naprawdę cudowne połączenie, którego nie da się opisać słowami to trzeba skosztować i daje wam moje słowo,że pokochacie Wherters Orginal Creamy Filling.Tak jak ja i moja rodzina.Polecam ta małą słodką pokusę.#swiatkarmelu


piątek, 8 kwietnia 2016

Wyzwanie Purina One, czyli moje koty mają głos

 Kochani, ostatnio moje koty podjęły trzytygodniowe wyzwanie Purina i chciałabym podzielić się z wami moimi wrażeniami po tych trzech tygodniach.Jak wiecie jestem kociara i posiadam troszkę sporo.Moje koty nie dosyć ,że są wybredne to jeszcze nie każda karma im służyła.Więc sporo karm już wypróbowałam.Były to karmy mega drogie jak i te tańsze.Jednak moje koty albo były uczulone, albo miały rewolucje jelitowe.Albo po prostu nie chciały danej karmy nawet tknąć.Wiele słyszałam o wyzwaniu PURINA jednak nie byłam do końca przekonana czy moje koty karmę polubią, jak wpłynie na ich zdrowie i samopoczucie.Jednak teraz wiem ,że podjęcie tego wyzwania to był istny strzał w dziesiątkę, ale po kolei. Gdy paczka z karmą do nas dotarła  
byłam bardzo ciekawa reakcji moich pupili.Jednak wystarczyło,że otwarłam opakowanie a moje kotełki już czekały na jedzonko.Więc pierwsze wrażenie-smakuje;-)PurinaOne Adult zarówno z kurczaczkiem jak i wołowinkom od razu przypadła im do gustu i pierwszy raz nie miałam problemu,żeby wszystkie koty tak ochoczo jadły.już po kilku dniach zauważyłam ,u moich pupili wzrost apetytu( nawet u tych niejadków)Po ok tygodniu moje koty z leniwych i ociężałych kocurów stały się pełnymi życia kotami skorymi do zabawy i pieszczot.Była to zmiana jakiej się nie spodziewaliśmy.I już wtedy zaczęłam obserwować poprawę jakości sierści.Sierść stała się jakby bardziej miękka i taka milsza w dotyku.Szczególnie u jednego kota było to bardzo widoczne i odczuwalne.Skoro im smakuje to testujemy dalej.Po dwóch tygodniach zaobserwowałam zmiany w kuwecie.Nie tylko kocie sprawy stały się hmm mniej aromatyczne, ale również były mniejsze i bardziej zbite, a to świadczy o pozytywnym działaniu na układ pokarmowy naszego koteczka .Jak dla mnie duży plusik.I jeszcze jedna ważna rzecz zawsze co dwa tygodnie    
 musieliśmy usuwać kamień nazębny, bo inaczej zapalenie jamy ustnej murowane.Tym razem nie było takiej potrzeby, co nie tylko zdziwiło mnie, ale i pana doktora.No i futerko teraz już u 8 na 11 kotków było widać i czuć różnicę w jakości i wyglądzie sierści.Powiem wam szczerze ,że nie mogłam się doczekać końcowego efektu wyzwania.No i upragniony finał kociego wyzwania, a jakie efekty.Koty nie tylko z leniwych i ociężałych kanapowców  z powrotem stały się żywymi i towarzyskimi członkami rodziny.Jakość i kondycja sierści uległa poprawie o 100% i to u wszystkich kotów, nawet naszego Franka który do tej pory w dotyku przypominał szczotkę ryżowa.Futerko kotków stało się miękkie i miłe w dotyku,że aż przyjemnie jest się do nich przytulić.Kamień nazębny do tej pory się nie pojawił, a to zapewnia kotom lepszy komfort życia i zmniejsza stres związany z częstymi wizytami u weterynarza.Kocie kuwetkowe sprawy również zmieniły się na korzyść.Koty nie tylko nie maja żadnych rewolucji jelitowo-żołądkowych, ale również unormowała się częstość kocich  
wizyt w kuwecie i najważniejsze nie są już tak aromatyczne jak po innych karmach które do tej pory stosowaliśmy.Kotki były ostatnio na badaniach i są w bardzo dobrej formie co cieszy mnie podwójnie, bo szczęśliwy kot to szczęśliwy właściciel.Ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczona karmą i efektami jej stosowania.Chociaż opinie na jej temat są podzielone  ja osobiście jako technik weterynarii nie mam jej nic do zarzucenia.A moje koty? Sami widzicie,że wcinają,aż im uszka się trzęsą.My zostajemy przy tej karmie, a każdy kociarz w wielkim asortymencie karm #PurinaOne znajdzie odpowiednią karmę dla swojego pupila.Więcej o karmach PurinaOne  o karmie znajdą państwo na stronach  https://www.purina.pl/koty/one i https://www.kociarze.pl/trzy-tygodniowe-wyzwanie


wtorek, 22 marca 2016

Zbożaki Nestele

Śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia i od niego zależny jak zaczniemy dzień.Jak wiadomo każdej mamie z śniadaniami u dzieci bywa różnie.Bardzo ważne jest aby nasi milusińscy rozpoczynali dzień pełni energii przed czekającymi ich w ciągu dnia wyzwaniami.Marka Nestle wprowadziła jakiś czas temu na rynek Zbożaki czyli kaszki zbożowe z kawałkami owoców i płatkami.Produkt ten dedykowany jest dzieciom w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym.Zbożaki zawierają w sobie pięć zbóż takich jak pszenica, owies, jęczmień, kukurydza i ryż.Wzbogacone są o witaminy B1,C,D, wapń i żelazo.Produkt dostępny w pięciu smakach ;truskawka, banan,malina, morela i 3owoce.A co ja myślę o Zbożakach? Próbowałam produktu chwile po tym jak pojawił się na rynku i powiem szczerze ,że nie za bardzo przypadł mi do gustu.Był zbyt słodki.Jednak widać producent postarał się i obecne Zbożaki, są o niebo lepsze. Przede wszystkim nie są tak słodkie jak ich poprzednicy.Ogółem jest to bardzo dobry pomysł na śniadanie dla dzieciaków.Łatwy w przygotowaniu(wystarczy zalać ciepłym mlekiem i odczekać ok 3 minuty).Smaczny, bo w lubianych przez dzieci smakach.No i pozwala nam przemycić mleko, szczególnie tym nielubiącym mleczka dzieciakom.A sam smak? Tak jak wspomniałam kaszka nie jest przesłodzona, według mnie taka w sam raz.Wyczuwalny smak truskawek który nie jest dominujący i sztuczny.Dodatek płatków to również bardzo ciekawy pomysł , bo dzięki nim nie jest, to taka zwyczajna kaszka.Konsystencja po przygotowaniu bardzo dobra. Choć moje dzieciaki lubią gęstszą(ale to wystarczy dodać ciut więcej kaszki)Opakowanie estetyczne i kolorowe zachęca dzieci do spróbowania produktu.Moim dzieciakom i to nie tylko tym młodszym ale również tym nastoletnim Zbożaki bardzo smakują.Polecam.


Więcej soku w szklance?Tak!! Wyciskarka wolnoobrotowa Philips

 Jak każda mama dbam o zdrowie i dobre samopoczucie mojej rodzinki, jednak moje dzieci jak większość nie przepadają za warzywami, a jak najlepiej to zmienić ?Sięgnąć po soki, ale nie takie ze sklepu ładnie zapakowane w kolorowe buteleczki czy kartoniki, które z sokami świeżo wyciśniętymi w domu mają mało wspólnego.No i tutaj przeważnie tkwi problem , bo większości z nas wyciskanie soku kojarzy się z wielkimi, nieporęcznymi sokowirówkami, których składanie i mycie zajmowało wieki.Sama taką posiadam, leży gdzieś w szafce i sukcesywnie zbiera kurz.Jednak ostatnio odkryłam coś co zmieniło moje podejście do sokowirówek, a mianowicie wyciskarkę wolnoobrotową  Philips model HR1895/80.I właśnie o niej chciałam wam kochani opowiedzieć.Pierwszą rzeczą po otwarciu pudełka która od razu rzuciła mi się w oczy to niewielki rozmiar urządzenia.Dla mnie to wielki plus.Kolejną fajną rzeczą w tym urządzeniu jest to,że wszystkie części łatwo i szybko można z powrotem schować.Urządzenie jest tak fajnie zrobione ,że wszystkie detale kryje się w pojemniku na miąższ dzięki czemu nic nie wala się po szafkach czy szufladach.No i klejona zaleta dla mnie bardzo ważna mianowicie łatwy montaż.Już nie potrzeba godziny, aby dopasować wszystkie elementy.Wystarczy chwila, rzut oka do instrukcji obsługi i mamy złożone urządzenie gotowe do pracy.Samo przygotowanie soków jest bajecznie proste. Kroimy owoce, warzywa na mniejsze kawałki i wrzucamy powoli do wyciskarki.Teraz każdy pomyśli czym ja się tak zachwycam? Ano kochani tym ,że ta wyciskarka pozwoli nam się cieszyć sokami nie tylko z jabłek i marchewki, ale również dzięki technologii MicroMasticating, możemy przygotować sok z warzyw liściastych takich jak szpinak, ziół jak mięta, niektórych orzechów i z tego co dzieci uwielbiają czyli z bananów czy mango, co w tradycyjnej sokowirówce jest niemożliwe.Sok z urządzenia leci prosto do szklanki, więc każdy domownik może przygotować sobie sok na który akurat ma ochotę, a dzięki dzióbkowi z blokadą kapania obejdzie się bez zalanych blatów.Urządzenie posiada jeszcze jedną według mnie fajną funkcję, mianowicie, funkcję wstępnego czyszczenia dzięki czemu urządzanie nie tylko zostaje wstępnie oczyszczone, ale również sok zostaje wyciśnięty do samego końca. A odpady? odpady w postaci suchych wiórów lądują wprost do pojemnika na odpadki w urządzeniu.Po zakończeniu używania wystarczy urządzenie rozebrać i przepłukać pod bieżącą wodą.Dzięki temu ,że nie ma w urządzeniu żadnych ostrych krawędzi wszystkie resztki zostają natychmiast spłukane.Ale żeby nie było,że tylko zachwalać potrafię.To jak to ja i tym razem dostrzegłam mały minusik jakim jest mały otwór w podajniku na owoce.Jak dla mnie otwór mógłby być większy ponieważ jednak trzeba się troszkę pobawić z tymi owocami , warzywami krojąc jej na małe kawałki.Podsumowując wyciskarka jak dla mnie i mojej rodzinki jest strzałem w dziesiątkę.Mała, wydajna, łatwa w obsłudze.Polecam z całego serucha.                                                            Plusik za książeczkę z przepisami. http://www.philips.pl/c-p/HR1895_80/avance-collection-wyciskarka-do-soku  



sobota, 19 marca 2016

Vaseline Lip Therapy-fantastyczny produkt

Każda z nas chce aby jej usta były piękne i nawilżone.Na rynku wybór balsamów czy pomadek ochronnych jest przeogromny. Nie tak dawno trafiłam jednak na coś wyjątkowego w swej prostocie mianowicie wazelina do ust z olejkiem różanym i migdałowym marki Vaseline.Wazelinka nie tylko nawilża i uelastycznia usta i jest mega wydajna.Dzięki olejkowi różanemu pięknie pachnie i nadaje ustom delikatny kolorek.Powiem wam szczerze ,że używałam jej również do pielęgnacji skórek czy szorstkiej skóry na łokciach.Naprawdę się sprawdza.Jestem mega zakochana w tym produkcie.A cena za 20g opakowanie zapłacimy średnio ok 12zł.W sumie to niewiele za kosmetyk uniwersalny.

Kitten Instinctive -Royal Canin

 Niedawno moje młodsze kotełki miały możliwość przetestowania mokrej karmy w saszetkach marki Royal Canin. Karma Kitten Instinctive jest to pełnowartościowa karma dla kociąt od 4 do 12 miesiąca życia i kotek ciężarnych.Specjalnie skomponowana karma zapewnia dorastającym kotom wszystkich niezbędnych w tym okresie składników odżywczych.Karma ta zawiera również ONP, czyli  czyli wzmożoną ilość składników budulcowych tak preferowana przez kocięta, a więc karma ta zapewnia nie tylko zdrowie i witalność naszych pupili ale również dba o ich układ odpornościowy..Karma ta ma postać małych plasterków/kawałeczków w sosie.Wielkość kawałków jak najbardziej odpowiednia dla kociaków.Opakowanie estetyczne tylko troszkę mało czytelne(mikroskopijny druk, i nie do odszyfrowania tabelka z dozowaniem).A co moje kotki na karmę.Myślałam,że podejdą do niej z dystansem i trzeba będzie kilku dni aby się do niej przekonały.Jednak gdy tylko otwarłam torebkę, a one poczuły zapach karmy, który również dla ludzi jest dosyć przyjemny, z niecierpliwością czekały na porcję.Karma widać bardzo im smakowała, bo jadły aż nadto łapczywie.Po zjedzeniu nie zaobserwowałam jakiś zmian zachowania.Koty nie były senne, ani rozleniwione.Zachowywały się normalnie .Kuwetkowe sprawy również nie uległy zmianom.Karmę testujemy już ok dwa tygodnie i mogę wam powiedzieć,że zmieniło się futerko moich mruczków.Stało się bardziej miękkie i puszyste Więc moje kotki polecają karmę z całego kociego serduszka.Cena za 12 saszetek to ok 40-50zł

czwartek, 3 marca 2016

Revitalift Filler HA, bo #jestemtegowarta

 Każda z nas chce wyglądać młodo i atrakcyjnie.Pojawienie się pierwszych zmarszczek i utrata jędrności skóry budzi w nas chęć do działania.Marka L'Oréal Paris wychodzi nam kobietą na przeciw.Niedawno zostałam ambasadorem tej marki i powiem wam ,że żadne testowanie nie wzbudziło we mnie tylu emocji,Już od momentu otrzymania paczki spotykały mnie same miłe niespodzianki.Sama paczka dotarła do mnie zapakowana w eleganckie pudełeczko które, aż się prosiło o otwarcie.Później już było tylko coraz milej jako ambasadorka otrzymałam zestaw składający się z kremu Revitalif Filler oraz serum czyli kompleksowej pielęgnacji, ale to nie wszystko pudełeczko skrywało również bardzo miłą niespodziankę dla moich przyjaciółek, koleżanek i znajomych w postaci ogromnej liczby próbeczek. Poczułam się  dokładnie tak jak brzmi motto marki,że #jestemtegowarta.Ale pewnie jesteście ciekawe jak sprawdziły się kosmetyki, a więc kochane panie.Poczytałam czego mogę oczekiwać od kosmetyków i z wielką ochotą wzięłam się do testowania.To może zacznę od kremu.Krem bardzo łatwo się nakłada i szybko się wchłania.Nie pozostawia na skórze tłustego filmu.Zaraz po aplikacji skóra staje się miękka i jedwabiście gładka w dotyku.Miałam również wrażenie napięcia skóry.Serum, w nim zakochałam się od pierwszego wrażenia sam wygląd opakowania jest intrygujący.Serum ma konsystencję bardzo lekkiego półprzezroczystego żelu który bardzo szybko się wchłania.Po nałożeniu miałam wrażenie delikatnego mrowienia, ale tak działa kwas hialuronowy(przynajmniej na mnie).Serum i krem na wzajem się uzupełniają i wzmacniają swoje działanie na wzajem.Ja stosuję oba kosmetyki rano i wieczorem.Nakładam serum a potem wklepuję krem który dodatkowo chroni skórę przed działaniem czynników zewnętrznych.Kosmetyki stosuję ponad tydzień i już widzę wyraźne zmiany.Skóra twarzy stała się bardziej jędrna , jakby gęstsza, to co nazywałam policzkami mopsa wyraźnie się podniosło, drobne zmarszczki prawie całkowicie znikły, a głęboki bruzdy uległy spłyceniu. Powiem wam drogie panie,że jestem bardzo zadowolona z efektów i nie mówię tego jako ambasador marki , ale jako przeciętna kobieta.Revitalifft Filler HA w porównaniu z kremami jakie do tej pory stosowałam, a było ich sporo jest rewelacyjny.Jestem ciekawa dalszych efektów, o których na pewno was poinformuję.#jestemtegowarta tak jak i każda z was.    

czwartek, 25 lutego 2016

Monte z dodatkami

Jak smakuje deser Monte zapewne każdy z was wie.Jest to deser mleczno czekoladowy z dodatkiem orzechów laskowych, ale teraz można coś pochrupać i to aż w 8 wariantach, więc każdy znajdzie coś dla siebie.Do wyboru mamy dodatki takie jak:maślane herbatniki, wafelki w polewie czekoladowej,czekoladowe biszkopciki,chrupiące płatki,kuleczki o smaku cappucino,płatki kukurydziane oblane jasną i ciemną czekoladą, czekoladowe kuleczki czy wiśniowy sos.Jak widzicie jest w czym wybierać.Kubeczek ma pojemność 125 g i kosztuje ok 2,35zł .A jak smakuje? Sam deser nie zmienił swojego smaku, chociaż wydaje mi się ciut mniej słodki o tradycyjnego, dla mnie to duży plus.A dodatki mnie osobiście najbardziej smakowały wariaty z kuleczkami cappucino.Ich delikatna goryczka kawy bardzo dobrze komponuje się z słodkim deserkiem, no i Monte z musli też bardzo przypadło mi do gustu ponieważ płatki wydawały mi się lekko słonawe i podkręcały smak Monte.Moim dzieciakom jak to dzieciakom smakowało wszystko co polane czekoladą, jedynie najmłodszy smakosz pokochał tylko Monte z herbatnikami maślanymi i te z sosem wiśniowym.A ogółem fajna, smaczna przekąska, która idealnie sprawdzi się w pracy, szkole czy podczas relaksu z książką .I wydaje mi się,że nikomu nie zaszkodzi gdy sobie na taki słodki grzeszek pozwoli od czasu do czasu.

środa, 17 lutego 2016

Smalczyk roślinny Smakowita Pajda

Wczoraj dotarła paczka ambasadora#SmakowitaPajda.Choć produkt na rynku jest już jakiś czas jakoś nie miała okazji spróbowania go.Po za tym zawsze widząc go w sklepie zastanawiało mnie jak to może być roślinny smalec i raczej nie skłaniało mnie to do jego zakupu.Ale dziś pierwszą rzeczą po otwarciu paczki i zrobieniu fotek było próbowanie, no i powiem wam jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.Szczególnie smakował mi ten z jabłkiem i cebulką.W smaku identyczny jak prawdziwy smalec z skwarkami, może troszkę struktura ciut inna.Ale łatwo się rozsmarowuje,ładnie pachnie i świetnie smakuje, no i najważniejsze nie tuczy jak tradycyjny smalec, a co za tym idzie jest zdrowszy.Jestem ciekawa jak sprawdzi się w innych wyzwaniach kulinarnych, bo puki co wszamałam go z chlebkiem.

wtorek, 9 lutego 2016

Kidofen Duo czyli żegnamy gorączkę na długo

Wysoka temperatura jest bardzo dokuczliwa dla każdego człowieka a co dopiero dla dziecka.Na rynku dostępna jest masa preparatów przeciwgorączkowych, które w swoim składzie maja albo paracetamol albo ibuprofen .
 Ibuprofen działa wolniej , ale efekt pozostaje na dłużej, paracetamol na odwrót działa szybko jednak jego działanie ustępuje bardzo szybko.I niestety przy wysokiej gorączce liczy się szybkość działania i efekt.Dlatego firma Aflofarm wprowadziła na rynek innowacyjny preparat Kidofen Duo.Jest to preparat zwierający w swym składzie zarówno paracetamol jak i ibuprofen.Dzięki czemu łączy w sobie szybkość z długo utrzymującym się efektem.Preparat ma postać zawiesiny o przyjemnym malinowym smaku.Lek przeznaczony jest dla dzieci od 2lat.Łatwy w dawkowaniu dzięki precyzyjnej strzykawce.U nas sprawdził się rewelacyjnie temperatura 39,5 C, zeszłą w ciągu 20minut, a efekt utrzymała się aż 9godzin. Niestety preparat dostępny jest tylko na receptę.Więc trzeba poprosić pediatrę o wypisanie leku.Cena Kidofenu to ok 20zł za 100ml.Jak dla nas jest to najlepszy środek na gorączkę.

Inhalator ale jaki czyli mój numer jeden.

Coraz więcej mam podczas wizyty u pediatry słyszy,,zapalenie oskrzeli, płuc.Proszę kupić inhalator,,Idziemy do apteki, sklepu medycznego czy nawet marketu.I zaczyna się problem bo inhalator inhalatorowi nie jest równy.Na rynku dostępne mamy  inhalatory ultradźwiękowe, elektronicznie-membranowe,czy najpopularniejsze tłokowo-pneumatyczne.Te ostatnie są do stosowania z praktycznie wszystkimi lekami. Inhalatory różnią się nie tylko cenami, ale wyglądem czy typem pracy.Oraz tym jak długo nam posłużą.Ja wam przybliżę trzy inhalatory jakie przez 14 lat walki z astmą dzieci miałam okazję używać.                 Pierwszy to mały, zgrabniutki inhalator Diagnostic Econstellation, tego inhalatora używamy od 6 lat i nigdy nas jeszcze nie zawiódł Na tle innych inhalatorów wyróżniają go dwie rzeczy po pierwsze jako jedyny z tych trzech może pracować ciągle, czyli nie ma potrzeby odpoczynku.U nas chodził czasami po 12 godzin i nigdy się nie przegrzał i nigdy nie zmniejszyła się jego wydajność.Drugą rzeczą przy zakupie oryginalnego zestawu jest innowacyjny nebulizator dzięki któremu możliwa jest regulacja  rozmiaru rozpylanej cząsteczki.Waga urządzenia to niespełna 2kg.Cena to ok 110zł.A jednym słowem mały, wydajny i niezawodny.Ten inhalator polecam z czystym sercem                                                                Drugi godny polecenia jest Mikrolife NEB50A.Tak jak poprzednik tak i ten jest inhalatorem pneumatycznym.Jest troszkę większy od poprzednika ale lżejszy waży tylko 1,300g. Ten inhalator może pracować tylko w trybie 30 minut inhalacji na 30minut odpoczynku w innym wypadku przegrzewa się i jego wydajność spada.Cena to już ok 170zł.My mamy ten inhalator od 3 lat i puki co działa  bez zarzutu.Więc jednym słowem również można go polecić.
Trzecim inhalatorem jaki chciałam przedstawić jest Inhalator tłokowy Rossmax. Niestety o tym urządzeniu nie mam dobrego zdania.Pracuje najkrócej , bo tylko 20min pracy na 20 min odpoczynku, duży,niepraktyczny.Waga urządzenia 1,700g i mimo ,że w opisie ma być cichy to jest najgłośniejszy z całej trójki.Po za tym przy częstym stosowaniu po prostu pada.Pożegnał się z tym światem po 6 miesiącach użytkowania.cena to ok 120zł. Więc jednym słowem drogie mamy przy wyborze inhalatora warto zastanowić się jak długo chcemy go użytkować i na jakiej pracy nam zależy.  http://www.microlife.pl/produkty/asthma/nebulisers/ ,                                                                             http://www.sklep.kardioline.com/inhalator-t%B3okowy-rossmax-na100-smoczek-do-nebulizacji-dzieci-gratis-!!-produkt-17.html                                                                                                                      http://www.salmor.pl/inhalator-diagnostic-econstellation,id277.html                                                       Pod podanymi linkami możecie znaleźć więcej informacji na temat tych trzech inhalatorów.
 

niedziela, 7 lutego 2016

Spokój maluszka czyli czopki homeopatyczne Viburcol

Późno już , a pewnie nie jedna mama walczy teraz dzielnie z rozkapryszonym, rozdrażnionym czy niespokojnym smykiem.Przyczyn niepokoju może być wiele.Ząbkowanie, kolka, infekcja czy po prostu lęk.Jest na to sposób.Choć do leków homeopatycznych zawsze podchodzę z rezerwą to mam kilka które naprawdę działają do takich zalicza się Viburcol. Stosowałam go jeszcze w czasach gdy był dostępny tylko na receptę, obecnie można go kupić bez recepty.Ale po kolei co w tych czopkach jest takiego co pomaga malcowi się wyciszyć, złagodzić ból, a nawet działać lekko rozkurczowo. Viburcol jest preparatem złożonym w swoim składzie zawiera;rumianek,babkę zwyczajną, pokrzyk wilcza jagoda,sasanka łąkowa.Preparat jest bezpieczny i można go stosować u niemowląt od 3 miesiąca życia według wskazań lekarza( my podawaliśmy pół czopka).Ja u swoich dzieci Viburcol stosuję zawsze gdy pojawia się gorączka, infekcja, czy ból brzuszka.Czopki choć drogie są naprawdę skuteczne.Maluch po podaniu wycisza się w ciągu pół godziny.Nie uzależniają, nie mają skutków ubocznych i są dobrze tolerowane.Jedynym przeciwwskazaniem jest uczulenie  na któryś ze składników produktu.Jak dla mnie był i jest to pierwszy produkt w stanach lęku czy niepokoju u moich dzieci.Polecam z czystym sumieniem.Cena ok 23-27zł...A tutaj znalazłam stronę na której możecie przeczytać więcej na temat Viburcolu .http://www.spokojdziecka.pl/viburcol.html. ZATEM ŻYCZĘ WSZYSTKIM SPOKOJNEJ NOCY.

Gryzak do karmienia ,,Pierwsze smaki,,BabyOno

Po klapie z siateczką szukałam alternatywy i znalazłam odpowiednik.Mianowicie gryzak ,,Pierwsze smaki,, marki BabyOno.Tak jak jego poprzednik przeznaczony jest dla niemowląt od 5 miesiąca życia, jednak zamiast siatki mamy do dyspozycji dwie silikonowe końcówki w dwóch rozmiarach.Mniejszym i większym, odpowiednio dopasowane do wieku dziecka .I tak samo jak poprzednik zabezpiecza przed zachłyśnięcie.Jednak w użytkowaniu jest o wiele wygodniejszy.Maluch nie tylko z łatwością potrafił rozgnieść jabłko, ale również dzięki silikonowej końcówce masował obolałe od ząbkowania dziąsła.Gryzak jest lżejszy od poprzednika i maluch lepiej umie go utrzymać w dłoni.Łatwy w utrzymaniu czystości. Wytrzymały nawet gdy synek miał już ząbki ,nie przegryzł nakładki.Nam idealnie sprawdzał się zarówno w domu jak i na spacerku.Cena to ok 10zł

Siateczkowy gryzak do nauki jedzenia Canpol

Rozszerzenie diety maluszka czasami potrafi doprowadzić do łez.Szczególnie gdy nasz mały amator mleczka przy każdej próbie podania innego amu pluje nam w twarz.U nas było podobnie.Więc poszperałam w internecie i znalazłam takie oto coś, czyli siateczkę na jedzonko.Producent zapewnia nas,że produkt przeznaczony jest dla niemowląt już od 5 tego miesiąca życia.Do środka możemy włożyć jabłuszko, banana czy po prostu herbatnik bez ryzyka ,że dziecko się zadławi Synek dostał siateczkę gdy skończył 8 miesięcy jednak produkt okazał się totalną klapą.Siateczka jest kolosalnych rozmiarów(można w niej zmieścić mniejszą ćwiartkę jabłka).Po włożeniu czegokolwiek do środka maluch miał problem z utrzymaniem tego w rączce.A próby jedzenia hmm po włożeniu jabłka synek praktycznie je ssał, bo o rozgnieceniu dziąsełkami nie było mowy, z bananem rzecz się miała ciut lepiej, bo to miękkie więc synek szybko wyciumkał go z środka, niestety to ,że siatka jest spora sprawiło ,że mały się nią krztusił.Co do utrzymania w czystości, to bardzo ciężko się myje samą siateczkę.Ponadto po kilku razach się odbarwia i wygląda paskudnie.Jak dla nas produkt ten okazał się totalną klapą.Cena produktu to ok 16zł

poniedziałek, 1 lutego 2016

Szelki do nauki chodzenia i nie tylko , czyli sposób na małego uciekiniera.

 Pierwsze kroczki malucha, który rodzic nie czeka na nie z niecierpliwością.Jednak gdy tylko nasz maluszek stanie na nogach nic nie jest w stanie powstrzymać go od poznawania świata na własnych nóżkach.I wtedy mamy przeżywają horror, bo maluch ucieka niejednokrotnie nieporadnie biegnąc wpada na wszystko do okola.I tu właśnie przydadzą się szelki, które pozwolą bezpiecznie poznawać świat naszemu smykowi.Szelki, są różne i przeznaczone dla różnej grupy wiekowej.Szeleczki Explora marki Tommee Tippee,są przeznaczone dla dzieci w wieku od 6-48 miesięcy.Szelki mają regulowane pasy dzięki czemu dopasowują się do wieku i sylwetki brzdąca,Krótszy sztywny pasek umożliwia maluchowi naukę chodzenia po schodach lub innym trudnym terenie, Dłuższy pas umożliwia prowadzenie dziecka, dzięki czemu maluch ćwiczy chodzenie, a my jesteśmy spokojniejsi,że nic złego mu się nie stanie. Uprząż wykonana jest z oddychającego materiału, który bardzo łatwo utrzymać w czystości( ja wrzucam szelki do pralki i gotowe)Z przodu szeleczek znajduje się praktyczna kieszonka np.na smoczek lub inny drobiazg. My zakupiliśmy szelki gdy Julek miał 9 miesięcy,już zaczynał dreptać.Jednak wtedy szelki nie bardzo się sprawdziły, mimo iż producent określił wiek już od 6 miesiąca.Synek kręcił się na nich jak lalka na sznurku, po za tym mimo dobrej regulacji przód szelek podjeżdżał pod samą szyję.Bałam się ,że mogą go udusić i tak szelki wylądowały w szafie aż mały skończył 11 miesięcy i od wtedy są z nami.Idealnie sprawdzają się na spacerach, zakupach czy w domu.Krótsza rączka naprawdę idealnie się sprawdza przy wchodzeniu po schodach.Po za tym szelki są naprawdę nie do zdarcia , przeżyły już tyle spacerów a wciąż wyglądają jak nowe.Jednym słowem, praktyczne, wygodne i bezpieczne.Jednak trzeba sprawdzić czy nasz maluszek już dorósł do tego typu szelek.Cena szelek to ok 50zł. Zarówno ja jak i Julek polecamy z całego serca.